Gdy Polska Agencja Kosmiczna ogłosiła konkurs na swoje nowe logo, kilkuset projektantów postanowiło złamać żelazną zasadę nieuczestniczenia w tego typu inicjatywach. Teraz żałują. My zaś po raz kolejny przekonujemy się, że komunikacja między grafikami i zleceniodawcami nie przebiega pomyślnie.
Założenia wyglądały obiecująco. Na początku września PAK/POLSA ogłosiła konkurs, w którym miało zostać wyłonione nowe logo. Krótki regulamin zawierał kilka prostych wskazówek. Nowy projekt musiał składać się ze znaku słowno – graficznego (“grafika i stylizacja literowej nazwy Polskiej Agencji Kosmicznej w wersji w pełnym brzmieniu w języku polskim i angielskim), nawiązywać do tematyki kosmicznej, nie stanowić plagiatu ani zbyt prostego nawiązania do logo zagranicznych instytucji z tego samego sektora, wyróżniac oryginalnością, prezentowac wysoki poziom i spełniać funkcję informacyjną oraz promocyjną Polskiej Agencji Kosmicznej.
Organizacja otwartego konkursu z założenia miała uchronić POLSA/PAK przed wybuchem niepotrzebnego skandalu. Doświadczenia związane z nowymi logo dla instytucji publicznych były w ostatnich latach negatywne – warto wspomnieć choćby falę krytyki związaną z pomysłem na graficzny znak krakowskich Igrzysk Olimpijskich, nowe logo Polski, Suwałk, czy województwa pomorskiego.
Czas pokazał, że nie do końca się to udało. 9 listopada dyrektor biura organizacyjnego POLSA/PAK Katarzyna Tylingo-Chmielewska zamiast przedstawić zwycięzcę, oświadczyła prasie, że żaden z nadesłanych projektów nie spełnił wymogów estetycznych.
“Pomimo faktu, że wpłynęło blisko 400 projektów, w wielu przypadkach mieliśmy do czynienia z pracą odtwórczą. W związku z tym wstępna weryfikacja okazała się dużo bardziej czasochłonna, niż zakładaliśmy. W ocenę formalną była zaangażowana kilkuosobowa komisja. W tej chwili rozważamy ogłoszenie kolejnego konkursu, bo trudno sobie wyobrazić, by agencja funkcjonowała bez logo” – powiedziała Tylingo- Chmieleska.
Czyja wina?
Polska Agencja Kosmiczna została powołana we wrześniu 2014 roku. Jej działania mają koncentrować się na współpracy z agencjami kosmicznymi z Europy, szerzeniu działalności naukowej (konferencje naukowe i spotkania środowiska kosmicznego), przygotowywaniu innowacyjnych projektów dotyczących platform satelitarnych, instrumentów na misje kosmiczne i rozwoju zastosowania technik satelitarnych w nawigacji i obserwacjach Ziemi. Duże zainteresowanie ze strony projektantów pokazało, że problemów z motywacją raczej nie ma. Nagroda finansowa – 10 000 zł (przypomnijmy, logo Pomorskiego kosztowało 90 tys. zł) nie stanowiła aż tak dużego wabika, jak świadomość tworzenia projektu, który – być może nawet dosłownie – sięgnie gwiazd. A jednak nikomu nie udało się dzwignąć tego tematu. Brak zwycięzcy – zdaniem organizatora- to wina uczestników, którzy nadesłali prace nieestetyczne i stanowiące plagiaty. Ton oświadczenia organizatorów wywołał w środowisku grafików skrajne reakcje.
“Nikt poważny nie wziąłby udziału w takim konkursie” – przebąkiwali jedni. Inni z niedowierzaniem pytali, jak to możliwe, że wśród kilkuset projektów nie było ani jednego dobrze przygotowanego, oryginalnego pomysły. Uczestnicy zwrócili zaś uwagę na problem komunikacyjny.
Logo autorstwa Karoliny Godlejewskiej
– Jedyny kontakt jaki miałem z PAK, to informacja o organizacji konkursu na stronie internetowej PAK i artykuły w mediach, na których była informacja o ilości projektów, a także opinia pani dyrektor odnośnie ich jakości – mówi w rozmowie z nami Piotr Makarewicz, jeden z projektantów biorących udział w konkursie, założyciel facebookowego fanpage`a “400 projektów nie spełniających wymogów estetycznych PAK”.
– Jako że nie jest to odosobniony przypadek, gdzie jest ogłaszany konkurs , a następnie bez podania właściwego powodu zostaje nierozstrzygnięty, to graficy czują się tym zmęczeni i oszukani. Jeżeli nie rozstrzygnięto konkursu oznacza to, że albo rzeczywiście prace były słabe, albo było ich zbyt mało, ewentualnie regulamin i brief był źle napisany, albo zdarzyło się coś, co zdarzyć się nie powinno, na przykład zapadły wewnętrzne decyzje, które nie miały nic wspólnego z jakością prac, sam konkurs zaś organizowany jest dla “świętego spokoju” i pozwala zbudować bazę pomysłów do wykorzystania później. W przypadku konkursu na logo PAK najwięcej komentarzy krytycznych pojawia się na temat regulaminu i źle napisanego briefu ( albo właściwie jego braku )
Logo autorstwa Bartosza Włodarczyka
Makarewicz zakładając fanpage nie po to, by przypadkowi internauci wybierali teraz siłą swoich głosów logo spośród odrzuconych projektów, przepychali coś. To raczej propozycja skierowana do uczestników konkursu. Makarewicz stworzył miejsce, w którym mogą pokazać wszystkim jaki projekt zgłosili, zaś każdy obserwator może sam skonfrontować pomysły projektantów z ostrą oceną organizatorów.
– Chcę w ten sposób okazać, że wiele prac spełnia wymogi estetyczne. Problemem nie jest to, że graficy wysłali wyłącznie projekty które zdaniem jury z PAK zakrawają na plagiaty lub są nieestetyczne, raczej to, że PAK nie jest w stanie określić, czego by chciało w logo – mówi Makarewicz.
Logo autorstwa Mateusza Horaka
Czasami komentarze odwiedzających fanpage bywają ostrzejsze niż wypowiedź pani dyrektor, często jednak są to merytoryczne uwagi. Makarewicz optymistycznie przyjmuje, że jeżeli jeden, lub drugi twórca przeczyta merytoryczne komentarze pod swoją pracą, zastosuje się do nich, albo nawiąże dyskusję, to może stać się lepszym projektantem.
– Wtedy osiągnę więcej niż to na co mogłem liczyć tworząc ten profil. Oczywiście są komentarze których przekaz jest jasny – „Nie dziwię się komisji” lub „kicha”, ale to właśnie coś, z czym chcemy nawiązać dialog. Chciałbym pokazać, że projektowanie to nie tylko narysowanie ładnego symbolu. Dobrze byłoby uświadomić ludziom, jak łatwo jest po prostu „wziąć sobie” 400 projektów, napisać, że są brzydkie i zaprosić po wszystkim znanego twórcę który zrobi projekt lepszy lub gorszy za wyższą kwotę.
Więcej niż obrazek
Piotr Makarewicz w rozmowie z nami podkreśla, że praca grafika, który ma stworzyć symbol i komunikację dla klienta zawsze zaczyna się od zbierania jak największej ilości informacji o kliencie, o tym, co chce reprezentować, jakie symbole go interesują, jakich projektant powinien się wystrzegać. Ważne są emocje, które ma wywoływać logo, jaka kolorystyka jest ważna. Istotne jest też określenie, jaki to klient: czy to instytucja, firma, bank czy foodtruck, czyli skala.
Logo autorstwa Waldemara Koralewskiego i Kacpra Krysiaka
– Logo oczywiście zawsze powinno być estetyczne i odpowiednie dla branży, nazwy i klienta. DLatego bardzo istotne jest, by brief był wyczerpujący. To powinno być coś więcej, niż kilka okrągłych zdań w stylu „nowoczesne, ale z tradycją, ciepłe i rodzinne, ale profesjonalne” co dosyć często się zdarza. Ważne jest, by napisać grafikowi wszystko, co by się chciało zobaczyć w takim logo. Łatwiej jest jest powiedzieć ” to niezgodne z briefem”, niż “wszystko było brzydkie” – opowiada Makarewicz.
Graficy nieustannie edukują klientów w jaki sposób mogą lepiej wyrażać swoje oczekiwania. Zlecającym brak często wiedzy odnośnie tego co chcą osiągnąć dzięki logo. Makarewicz zauważa, że nie brak na rynku znaków graficznych “za 50 zł”, takich, które pasują do wszystkiego i do niczego, bez pomysło i bez zachowania ładu.
– Muszę jednak przyznać, że jest coraz lepiej. Możemy porozmawiać z klientem, wytłumaczyć mu na czym polega nasz proces, oraz jak chcemy pracować wraz z nim by dostarczyć mu jak najlepszy produkt.
Konkursy utrudniają nawiązanie takiej relacji między grafikiem a klientem. Można jednak przygotować je od strony formalnej tak, by zapobiegać w przyszłości podobnym sytuacjom. Kilkuset ludzi poświęciło swój czas – z lepszym lub gorszym efektem- ale każdy z nich zasługuje na to, by móc pokazać swoją pracę konkursową. Właśnie dlatego Makarewicz zaprasza uczestników do wysyłania swoich projektów na fanpage.
– Dominika Węcławek
[podobne_nasa]