We wrześniu Ministerstwo Sportu i Turystyki uruchomiło kampanię społeczną(?) Stop zwolnieniom z WF-u. Kampania ma na celu zwrócenie uwagi opinii publicznej, a zwłaszcza rodziców na problem nagminnego zwalniania dzieci i młodzieży z zajęć wychowania fizycznego, wywołanie dyskusji na ten temat oraz napiętnowanie problemu i odwrócenie złej tendencji.
Chciałabym, żeby dyrektorzy i nauczyciele sięgali po nasze narzędzia, by rozmawiali z dziećmi, pytali je co chcą robić na lekcjach WF. Mogą liczyć na naszą pomoc – powiedziała Joanna Mucha, Minister Sportu i Turystyki podczas konferencji prasowej poświęconej akcji Stop zwolnieniom z WF-u.
Cel kampanii jest szczytny i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pani Minister przedstawiła w trakcie kampanii prasowej dane, dzięki którym możemy się dowiedzieć, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, ich aktywność fizyczna w ciągu ostatnich 20 lat wyraźnie spadła i dramatycznie się pogorszyła. 33% uczniów szkół ponadgimnazjalnych i jedna piąta uczniów szkół podstawowych i gimnazjów stwierdziła, że zajęcia wychowania fizycznego nie są interesujące. Ponad 17% uczniów w szkołach podstawowych, ponad 24% w gimnazjach oraz prawie 38% w szkołach ponadgimnazjalnych nie uczestniczy w zajęciach wychowania fizycznego.
Kampania prowadzona jest na serwisie społecznościowym Facebook, gdzie fanpage polubiło już 12 tyś. osób, zostały przygotowane też spoty reklamowe, emitowane w TV przez cały wrzesień. Łączny koszt przygotowania i emisji kampanii w mediach to 922.780,35 złotych.
Oglądałam konferencję prasową, na której Joanna Mucha ogłaszała start tego programu i zaskoczyło mnie, że na pytanie – dlaczego nie zaprosiła do dyskusji Minister Edykacji Narodowej – Krystyny Szumilas – odpowiedziała – a, jakoś o tym nie pomyślałam.
Nie rozumiem też strategii zapraszania znanych sportowców do kampanii, która ma zachęcać gimnazjalistów do brania udziału w zajęciach z WF. Te dzieci nie mają zostać sportowcami, tylko mają polubić zajęcia fizyczne, które z założenia muszą być po prostu ciekawe. Jak miałam 13 lat, moim idolem na pewno nie był żaden sportowiec… Pamiętam, że zaczytywałam się w Bravo i słuchałam Madonny i TLC. Jeśli istniałaby wtedy medalistka, która rzuca młotem, to byłaby ona ostatnią osobą mogącą zachęcić mnie do sportu.
Przypuszczam, że podobnie wygląda to w tej chwili – idolami 13-latek nie jest Otylia Jędrzejczak, która ostatnie swoje sukcesy miała w 2007 roku, kiedy obecne gimnazjalistki miały po 7 lat… Nie rozumiem, dlaczego do takiej kampanii nie została zaproszona na przykład Ewa Chodakowska, czy Jessica Mercedes. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to kolejna kampania, w której klient (w tym przypadku Ministerstwo Sportu) robi coś dla własnej satysfakcji i najważniejsze, że im się podobają spoty reklamowe. Nikt natomiast nie zastanawia się, co robi i gdzie przebywa grupa docelowa (czyli dzieci).
Może zamiast spotów telewizyjnych trzeba było zorganizować kampanię na Pudelku z Rihanną?
Podsumowując, mam nadzieję, że jestem w błędzie, że po kampanii zostaną przedstawione rezultaty, które pokażą jakieś spektakulatne wyniki.
Małgorzata Litorowicz, red. nacz. AdMonkey