Często porusza się temat współpracy marki i blogera/influencera. Zazwyczaj blogerzy skarżą się na to że marki czy ich przedstawiciele, chcą pracować w barterze „za 3 pary skarpetek”, marki narzekają na sfochowane „szeroko znane w wąskich kręgach” gwiazdy polskiej blogosfery, z którymi ciężko współpracować. Dzisiaj przedstawiamy ciekawy case współpracy (a właściwie jej braku) marki i blogerki.
22-letnia youtuberka Elle Darby skontaktowała się z właścicielem hotelu The White Moose (Dublin) z pytaniem czy byłby zainteresowany ewentualną współpracą barterową. Czyli w zamian za darmowy pobyt miała zrobić filmik i zdjęcia na Instagram. A że ma 87,000 subskrybentów, więc jest pewna, że będzie to świetna reklama zasięgowa dla hotelu.
Właściciel hotelu opublikował tego maila:
Okazało się jednak, że właściciel nie jest zainteresowany współpracą, co więcej, opublikował swoją odpowiedź w kanałach społecznościowych.
Zadaje przy tym proste pytania „Jeśli zgodzę się na Twój darmowy pobyt, to kto pracownikom, którzy będą Cię obsługiwać (sprzątaczki, kelnerzy, recepcjonistki)? Kto zapłaci za energię i wodę? Kto poniesie koszty prania? Może powinienem powiedzieć mojemu personelowi, że zamiast wypłaty, będą mogli pojawić się w Twoim filmie?”
Niestety przez tę publikację influencerka twierdzi, że stała się ofiarą hejtu internetowego (choć właściciel hotelu nie opublikował jej danych). Zdecydowała się powiedzieć na YT, że została ośmieszona.
Wydawać by się mogło, że taki film sprawi, że właściciel zaprosi ją na darmowy tydzień, zapłaci za wypranie pościeli i położy czekoladkę na poduszce. Nic bardziej mylnego – teraz wszyscy blogerzy i influencerzy mają zabroniony wstęp do jego hotelu.
I bardzo dobrze że nie nocowali nieroba
„case”? Serio? Litości…
witamy w portalu dla marketingowców
I jeszcze ” 87,000 subskrybentów”. Po kija tyle zer po przecinku?
I prawidłowo! Złodziejom i pijakom mówimy stanowcze nie!
ale gwiazdorzy…widac że w życiu nie pracowała uczciwie… wg niej taki pobyt byłby „darmową” reklamą… tak jakby obługa pracowała za darmo… jedzenie dla niej hotel nic nie koszstowało…
ŻAŁOSNE
Złożyła po prostu ofertę handlową. To ma być nie-normalne? Można polemizować, czy dana osoba ma odpowiednią wartość marketingową którą hotel może zyskać do kosztów które będzie musiał ponieść w związku z gościną, ale to jest po prostu dywagacja czysto biznesowa. Który hotel w Polsce, nie chciałby aby film dla niego wykonał np. Gonciarz dysponujący zasięgami ponad pół mil odbiorców. O ile przykład jest mniej odpowiedni do opisywanej historii, ponieważ Krzysztof prowadzi profesjonalną firmę i wystawiłby raczej normalną fakturę, o tyle kooperacja barterowa na zasadzie uprzejmości i sympatii… nie widzę problemu. (Myslicie, że Casey Neistat lata biznes klasą Emirates za pieniądze? Skąd.) Inną kwestią jest sytuacja gdy zysk dla hotelu jest niewspółmierny do kosztów, ale wtedy po prostu się uprzejmie oferentowi odmawia, a nie prostacko publikuje korespondencję. Tak widzę tu – jako przedsiębiorca, nie bloger – wyłącznie winę hotelu, nie blogerki.
Nie udało się dziecku wyżebrać i teraz afera się dziewczyna z kanałem na youtube żali. Nic do zaoferowania a oczekiwania spore
skoro piszesz takie rzeczy jako „influencer” to nie jesteś influencerem
Jeśli chcesz ją rozpatrywać jako przedsiębiorcę, to tym bardziej jest to śmieszne – nie widziałem nigdy oferty biznesowej bez żadnych konkretów, wartości usług czy też braku realnych liczb przy przykładach. „feature you in my youtube videos” oraz „it’s been amazing for them” nie brzmią zbyt konkretnie, nie sądzisz? Moralność publikacji tego przez hotel jest „tricky”, ale żadne z jej danych nie zostały upublicznione – przyznała się do tego sama.
Przepraszam, ale wypowiadasz się teraz jak całkowity biznesowy laik. Oferta handlowa, a dokładniej Zaproszenie do Współpracy, które napisała, nie muszą mieć od razu formy oficjalnego dokumentu z kalkulacją. Postąpiła nieformalnie, lecz prawidłowo jak na wstęp do dalszej rozmowy. Niczym nie zasłużyła sobie na takie potraktowanie.
I mylisz się, że twierdząc, że „jej dane nie zostały upublicznione”. To jest frazes którego użyła strona hotelowa, ale JESLI się przypatrzysz, zobaczysz, że marker „Zamazujący” jest częściowo transparentny. Nie użyto 100% pokrycia i wcale nie zamazuje całkowicie jej danych. Bez trudu można je odczytać, wystarczy powiększyć post. I w mojej ocenie zrobiono to celowo i ze złośliwości powodowanej właśnie niezrozumieniem tego, że KAŻDA promocja ma swoją, kwantyfikowaną w pieniądzu wartość.
Przykład Casey Neistata jest bardzo dobry. Jeżeli Emirates wie, że musieliby wydać 1.000.000 usd, na zareklamowanie się 5milionom amerykanom, którzy ogladają widea Casey’a, to wolą dać mu darmowe przeloty
(ważne: nawet gdyby ich cennikowa wartość również wynosiła 1mln USD, to Emirates oszczędza przecież wysokość swojej MARŻY(!) ),
w zamian za zrobienie w ich trakcie wideo. I to jest CZYSTY BARTER, który opłaca się obu stronom. Emirate’s oszczędzają na kampanii w zwykłych mediach, a Casey oszczędza na biletach lotniczych.
Im lepszy jesteś w biznesie tym lepiej jesteś w stanie wycenić wartości niematerialne i określić ich wartość dla Twojego biznesu. Jeżeli hotelowi nie kalkulowało się reklamowanie w śród odbiorców TEJ blogerki, powinien po prostu uprzejmie odmówić. I tyle. Zrobili zupełnie odwrotnie, zachowując się kompletnie niebiznesowo i nieprofesjonalnie – i zarobili Jej kosztem, bo można było oczekiwać, że jej dane szybko wypłyną, zrobi się afera i hotel dostanie jeszcze lepszą (szerszą) promocję. Całkowicie za darmo.
Jej błąd jest taki, że podeszłą do tego emocjonalnie i nie broniła swojego interesu, jakim jest wartość jej usług.
Prawda bowiem jest taka, że hotel (i każdy inny przedsiębiorca) dałby się pokroić, gdyby mógł liczyć na promocję przez blogera, który jest akurat ulubionym, bo na pewno takiego mają.
Wszystko jest kwestią relacji kosztów do zysku. Jeżeli obsługa pobytu blogera to 1000funtów, lecz poprzez swój blog do przyjazdu 5 kolejnych gości na których zarobisz 3000 funtów – to jest to czysty zysk.
Nie lubisz jakiegoś blogera/blogerki i nie kalkuluje Ci się jej pomoc wprowadzeniu Twojego biznesu? – Podziękuj, odmów, zaproś do pierwszego, normalnie płatnego pobytu w formie gościa. Tak powinien uczynić ten hotel.
absolutnie sie zgadzam, w koncu jakis obiektywny glos w tej dyskusji, laska po prostu moze nie zna rynku i przecenila swoja wartosc i swojego oferowanego zasiegu, ale podstawowe pytanie: po co hotel publikowal cala sytuacje? widocznie wczesniej nigdy nie otrzymali takiej propozycji bo nawet ich nikt nie wzial pod uwage. chcieli jej dowalic i wysmiac a to nie jest spoko…
Hotel to zrobił z prostej przyczyny – panna chciała spędzić weekend na krzywy ryj. Czy Ty idziesz do sklepu i mówisz: „dzień dobry, nazywam się Ania i mam zamiar zrobić wspaniałe kanapki, byłoby zatem miło, gdyby dała mi pani chleb, masło, ten serek, tamten ogórek… ja wszystkim opowiem, że kanapki wyszły super…”
Co innego, kiedy to właściciel zaproponowałby jej taki układ i jakoś wliczył to sobie w koszty marketingowe.
A Ty jako właścicielka sklepu z kanapkami, nie chciałabyś zapłacić osobie stojącej przed Twoim lokalem z Twoim banerem reklamowym i megafonem zapraszającym do zakupu w Twoim sklepie – kanapkami zamiast gotówką?
Płacisz ulotkarzowi pieniędzmi. Nie wolałabyś ulotkami?
Wolałabyś.
Więc chyba słabiutki ten twój argument, prawda?
Każda usługa ma swoją wartość. Stanie z ulotkami (Xzł/godzina), pisanie reklamy w gazecie (Xzł/znak), informacja reklamowa na blogu (Xzł/czas video).
Dalej chcesz ją potępiać i pisać o kanapach?
„Find the right opportunities for you” slogan chyba z każdego podręcznika biznesu. To właśnie zrobił gość z hotelu. Po co opłacać pobyt zmanierowanej youtuberki, skoro można zbudować za darmo zasięg na ujawnieniu sytuacji, legalnie, bez podawania danych? Ktoś w hotelu dobrze rozumie „internety”. Owszem, gość mógł odmówić bez publikowania sprawy, ale jaką miałby gwarancję, że nie powstałby wtedy hejterski filmik o „nędznym hoteliku”? Jasne, wtedy hotel mógłby wytoczyć proces, ale wszyscy wiemy jaką by mu wtedy przypięto łatkę, „ten co walczy z niewinnymi blogerkami”, mieliśmy już przykład z „sądołowem”, kto wie, ten zrozumie.
Opublikowali pewnie dlatego, żeby ewentualnych przyszłych „biznesmenów” poinformować o swoim stanowisku odnośnie współpracy tego typu.
Przedstawiciel hotelu ukrył jej dane po to by ją chronić, to ona zaczęła „dramę”. Ciekawe po co? 😉
Przeczytaj teraz ze zrozumieniem, co piszesz. Biznes, reklama itd. Hotel dzięki głupocie blogerki (i tych wszystkich, co to uważają, że wszelkiej maści youtubowi posiadacze kamerek rzeczywiście mają wpływ na cokolwiek) zastosował proste biznesowe działanie, czyli wykorzystanie okazji – bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów zrobił sobie doskonałą reklamę. Że kosztem youtubowego bytu, który chciał na krzywy ryj zrobić sobie walentynki? Problemem jest to, że tzw. marketingowcy zaklinają rzeczywistość, a ludzie coraz bardziej mają to gdzieś. I dobrze.
O ile w sporze, który w tym tygodniu wybuchł na rodzimym podwórku, a w którym poszło o przywłaszczenie produktu bez zaprezentowania go na blogu jestem za firmą, która postanowiła wykorzystać siłę mediów społecznościowych do nagłośnienia problemu, to w tym przypadku wygląda to ma leczenie jakiejś chorej frustracji właściciela…
Kiedy młodzi ludzie (obecnie) nie mają zahamowań aby o coś takieg prosić – bo im się należy, bo mogą, bo chcą, bo takie mamy czasy, bo społeczeństwo i tak dalej…
Hotel – po prostu dobre posuniecie. Może i hejt się na niego wyleje ale docelowo osiagnąl co chciał.
A może to jednak zaplanowana akcja między hotelem a jutjuberem???
To co napisałeś ukazuje klasyczne, biznesowo „polskie”, podejście kanibalistyczne, w którym biznesu nie robi się Z KIMŚ, tylko NA KIMŚ i czyimś kosztem.
Miarą sukcesu jest tylko strata bądź krzywda drugiej strony.
Problemem jest w tym fakt, że to zawsze gra o sumie zerowej – nie generuje żadnej wartości dodanej i żadnego globalnego zysku. Tak, hotel zwycieżył. Chwała mu.
Tylko ja bym się zastanowił czy będąc w nim gościem, nie potraktuje się mnie kiedyś tak samo, jak Willa Karpatia potraktowała swoich gości – pisząc o nich nieprawdę, wywołując skandal i zgarniając – jak piszesz „może i hejt ale docelowo osiągnęli co chcieli” – rozpoznawalność. Czyli zarobek czyimś kosztem
Życie – co zrobisz. Teraz po kilku dniach zarówno o Hotelu jak i Karpatii jest cisza. Pozostaje tylko tona negatywnej treści. Czy Karpatia sobie z tym poradzi? Bo youtjuberka na pewno 🙂
Ja tam się nie dziwię tej firmie. To pewnie nie był pierwszy ani jedyny taki mail. Pewnie chcieli uciąć falę #dej.
Trochę krótkawy ten tekst.
Nie napracowaliście się.
Oboje się zachowali nieprofesjonalnie. Właściciel hotelu powinien odpisać „nie jestem zainteresowany, dziękuję”, bez upubliczniania swojej odpowiedzi, natomiast dziewczyna nie powinna nagrywać o tym video. Oboje sami nagłośnili problem, który stworzyli, żeby pokazać kto ma rację. Dziecinada. A my tylko temu przyklaskujemy czytając takie artykuły i pisząc komentarze 🙂