Na hasło „Promuj treści w SM” Google oddaje kilkadziesiąt stron wyników, a w tym gąszczu można znaleźć zarówno ogólniki w rodzaju „Bądź kreatywny”, jak i obszerne analizy naszpikowane tabelkami, procentami i wykresami, które nudzą się mniej więcej po dwóch akapitach. Nasz zestaw rad jest krótki, intuicyjny i łatwy do wdrożenia praktycznie natychmiast.
Bądź oryginalny
Ten banał rozłożony na części pierwsze oznacza zachowanie zdrowych proporcji między contentem zewnętrznym i udostępnianym oraz autorskim w odniesieniu do treści wizualnych, czyli grafik, zdjęć czy filmów. Świetnie zrobiony i angażujący content ma potencjał wirusowy, co oznacza zdecydowane poszerzenie pola oddziaływania oraz rozpoznawalności jego twórców. Jeśli bazą komunikacji nie jest content autorski, własne treści wrzucane okazyjnie powinny górować poziomem nad tymi udostępnianymi z innych źródeł. Uwagę mają szansę przykuć krótkie filmy (np. instruktażowe), infografiki lub rysunki, najlepiej z dowcipnym podsumowaniem.
Słowa są kluczem
Pinterest, Instagram czy Tumblr często są traktowane jak sieciowe wyszukiwarki ładnych obrazków, więc musimy sprawić, by nasz content był jak najłatwiejszy do odnalezienia. Żeby tak się stało, do każdego obrazu trzeba dołączyć specyficzne słowa kluczowe, które wyróżnią go z gąszczu innych. Przykładowo, do promocji sukienki nie wystarczy otagowanie jej wyłącznie nazwą i cechami (np. sukienka, kwiaty, paski, rozkloszowana). Aby zwiększyć prawdopodobieństwo wyszukania, trzeba dodać rozbudowany zwrot. np. „rozkloszowana sukienka w kwiaty” lub „sukienka z gorsetem w paski”. Wtedy zdecydowanie zawęzimy liczbę wyników i zwiększymy szanse na to, że użytkownik kliknie w nasz obraz.
…podobnie jak opisy
W teorii obraz wystarcza za 1000 słów, ale jeśli ma sprzedać konkretny produkt, który poza formą posiada również funkcje, opis jest niezbędny, niezależnie od medium, w którym publikujemy zdjęcie. Powinien być unikalny, a więc nie skopiowany ze strony producenta, ale autorski, zawierający jego najważniejsze cechy, zalety oraz… odrobinę inwencji. Jeśli na naszym profilu promujemy wino, nie wystarczy podać smaku, szczepu czy kraju pochodzenia. Przyda się wzmianka o okazji („Idealne do romantycznej kolacji z włoską pastą i jazzem w tle”), nawiązanie do popkultury („Tym winem nie pogardziłaby nawet Cersei Lannister”) lub obrazowy opis smaków („Wyobraźcie sobie cierpkie porzeczki zanurzone w gęstej, ciemnej czekoladzie muśniętej pyłem z korzennych przypraw… i połączcie je z winem. Tak właśnie smakuje XY”). Tekst i obraz to jedyne oręże, którym dysponujemy, więc ich potencjał trzeba wykorzystać do maksimum.
Okazja czyni marketera
Boże Narodzenie, Wielkanoc, Walentynki, dzień kota czy spódnicy – każda okazja jest dobra, żeby lepiej stargetować swoje treści. Oczywiście, ta zasada działa najlepiej w przypadku świąt obchodzonych przez wszystkich, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sklep odzieżowy ucieszył stosowną grafiką wielbicielki spódnic, a serwis zoologiczny uczcił kociarzy w poświęconym im dniu. O contencie okolicznościowym powinien pamiętać każdy właściciel sklepu, ponieważ to właśnie w social mediach klienci będą poszukiwać pomysłów na prezent. Warto im to ułatwić tworząc podarunkowe tablice na Pintereście lub grafiki z pomysłami na prezent dla mamy, chłopaka czy przyjaciółki na Facebooku.
Daj innym wygrać
Konkursy wymagające przypięcia (Pinterest) lub udostępnienia (Facebook) konkretnego posta lub zdjęcia to prosta i szybka droga do promocji contentu bez wysiłku, bo za czyimś pośrednictwem. Zachęta, a więc potencjalna wygrana, musi jednak być atrakcyjna, a element udostępniany na tyle ciekawy/oryginalny/ładny, żeby uczestnik nawet nie zawahał się przed umieszczeniem go na własnej tablicy. Ta forma promocji jest wprawdzie najbardziej kosztowna, ale również, z oczywistych względów, najskuteczniejsza.
Niezależnie od tego, na którą metodę się zdecydujesz, o szerokiej promocji treści nie ma mowy, jeśli odbiorcy uznają, że nie są tego warte.