w ,

Comic Sans, wow, uszanowanko! Historia fontu w pigułce

Comic sans

Historia fontu Comic Sans zatoczyła symboliczne koło w chwili, gdy trafiła kilka lat temu do ogromnie popularnych memów z Piesełem. Prawie 20 lat temu inny psiak, Rover z programu Microsoft Bob, stał się inspiracją do stworzenia komiksowego fontu, który dziś uchodzi za synonim obciachu.

Comic-sans

Koncern Billa Gatesa dał światu najpopularniejszy system operacyjny i prawdopodobnie najbardziej znienawidzony font. Twórcą Comic Sans jest typograf Vincent Connare, który wpadł na pomysł przeglądając wersję beta systemu Microsoft BOB, stworzonego z myślą o najmłodszych użytkownikach pecetów. Jednym ze stałych elementów OS-u był żółty pies Rover, który porozumiewał się za pomocą komiksowych dymków pisanych tradycyjną, szeryfową czcionką Times New Roman.

Connare uznał, że klasyczny Times pasuje do dziecięcych komiksów jak przysłowiowy wół do karety i postanowił stworzyć mniej formalny font. Inspirację czerpał z liternictwa innych komiksów, ze szczególnym uwzględnieniem „Strażników” oraz zeszytu „Mroczny Rycerz Powraca” opowiadającego o Batmanie.

Comic Sans MS trafił do obiegu w sierpniu 1995 roku jako jeden z fontów systemu Windows 95 Plus Pack i od tamtej pory znajduje się na liście fontów każdej kolej wersji OS-u. Z czasem pojawił się w innych windowsowskich programach, w tym w Microsoft Publisher oraz w chyba równie znienawidzonej przez internautów przeglądarce Internet Explorer.

Na fali popularności fontu powstało kilka jego odmian, w tym Chalkboard z 2000 roku autorstwa firmy Apple, która wcześniej stosowała font Microsoftu w usłudze iCards, pozwalającej wysyłać e-pocztówki.

Msbob
Przez pierwsze kilka lat kariera komiksowego fontu rozwijała się równie intensywnie jak popularność Helvetiki kilka dekad wcześniej. Comic Sans był na szyldach restauracji, bilbordach, oznakowaniu budynków czy kartkach okolicznościowych, a nawet na karetkach czy w komunikatach policyjnych.

Nachalna wszechobecność fontu zaczęła budzić coraz większy sprzeciw typografów i grafików, którzy załamywali ręce widząc, w jaki sposób jest używany. Comic Sans, z zasady nieformalny i infantylny, kojarzony z dziecięcą rysowanką, coraz częściej pojawiał się na szyldach czy ulotkach poważnych firm i instytucji, które zdawały się nie dostrzegać tego rażącego rozdźwięku.

Po 2000 roku font wcześniej uważany za sympatyczny i miły dla oka zaczął funkcjonować jako przaśny, śmieszny i obciachowy, a te same cechy natychmiast przylgnęły do osób i instytucji, które go stosowały.

Jednym z pierwszych jawnych wyrazów anty-comic sansowego buntu był serwis Ban Comic Sans, stworzony przez Dave’a i Holly Combs, parę grafików z Indianapolis, którzy powiedzieli „dość”, gdy kazano im użyć Comic Sansa do stworzenia muzealnego przewodnika. Początkowo font był tylko pretekstem do wyrażenia sprzeciwu dla braku poszanowania zasad typografii w ogóle, zwłaszcza w kontekście nieprawidłowego użycia czcionek, jednak z czasem strona stała się podstawowym adresem dla wszystkich fontowych hejterów.

Ban Comic Sans już nie istnieje, ale z biegiem czasu pomysłodawcy nieco złagodzili stanowisko i zamiast krytykować, kładą większy nacisk na estetyczną edukację. Jednak w ich manifeście wciąż można przeczytać, że Comic Sans to epidemia, plaga i wyraz totalnej typograficznej ignorancji.

Na konstruktywną krytykę postawili również twórcy serwisu Comic Sans Criminal. W ich opinii używanie fontu w niewłaściwym kontekście to typograficzna zbrodnia, której da się zapobiec dzięki znajomości zasad stosowania Comic Sans.

Rysowany font jest mile widziany w tekstach skierowanych do dzieci poniżej 11 roku życia (ale nie ich rodziców), w komiksowych chmurkach, do których został stworzony oraz w treściach przeznaczonych dla dyslektyków, ponieważ z ich perspektywy Comic Sans jest jednym z najbardziej czytelnych i łatwo przyswajalnych fontów.

Wszystkie porady zostały zawarte w tutorialu zakończonym oświadczeniem, w którym czytamy „Ja niżej podpisany mam pełną świadomość, że wybór fontu może zniekształcić odbiór tekstu, dlatego obiecuję, że przed każdym zastosowaniem Comic Sans poważnie rozważę, czy jego użycie jest właściwe w danej sytuacji”. Każdy chętny może wydrukować oświadczenie i trzymać w widocznym miejscu, by nie doszło do fontowej zbrodni lub recydywy.

Jak każda gwiazda masowej wyobraźni, Comic Sans ma nie tylko hejterów, ale też fanów, którzy działają na rzecz przywrócenia jego utraconej czci. Ten cel przyświecał twórcom bloga Comic Sans Project, którzy przerabiali logo znanych firm zastępując pierwotne fonty Comic Sansem. Z założenia żartobliwa inicjatywa odbiła się szerokim echem i paradoksalnie udowodniła, że w niektórych przypadkach, np. Durexa, Twittera czy Burger Kinga, komiksowy font sprawdza się całkiem nieźle.

Helvetica doczekała się filmu, a Comic Sans fanowskiej piosenki nagranej przez twórców muzycznej akcji #22songs na YouTube. Refren kawałka (który wbrew pozorom wcale nie jest prześmiewczy), nie pozostawia wątpliwości: Comic Sans to najlepszy font świata… jeśli chcesz, żeby Twój projekt wyglądał jak zrobiony przez małą dziewczynkę.

Jest też hardkorowy remix w stylu dubstep.

Miłośnicy fontu mieli co najmniej kilka innych powodów do zadowolenia. W 2008 roku Comic Sans został bohaterem okładki prestiżowego magazynu Design Week, na której znalazł się dymek z pytaniem „Ulubiony font świata!?”. Zbieg okoliczności sprawił, że losy fontu splotły się z historią nauki.

Gdy w 2011 roku ogłoszono odkrycie Bozonu Higgsa, CERN opublikował przełomowy komunikat właśnie w Comic Sansie.

Comic sans bozon higgsa

Nad fontem pochylili się nawet najwyżsi dostojnicy kościelni. W marcu 2013 roku na oficjalnej stronie Watykanu pojawił się album poświęcony byłemu papieżowi Benedyktowi XVI, napisany Comic Sansem.

Jak w całym zamieszaniu wokół Comic Sans odnajduje się jego twórca?

Na przestrzeni lat zdarzało mu się dołączać do chóru krytyków, ale w większości przypadków Vincent Connare bronił swojego projektu i robi to nadal, ponieważ niepozorny font wciąż dzieli i wzbudza spory. Pytany o to, czemu ludzie lubią Comic Sans, Connare odpowiada krótko: bo to zabawny font, zupełnie inny od tych widywanych na co dzień w gazetach, książkach czy telewizji.

Komentując krytykę przytacza książki o historii designu, które poświęciły mu całe rozdziały, a internetowych hejterów traktuje z przymrużeniem oka, a nawet z sympatią. Twórcy Ban Comic Sans są jego znajomymi, a związek pary grafików rozpoczął się od zgodnej nienawiści do fontu. Można powiedzieć, że Vincent Connare jest ojcem chrzestnym ich małżeństwa, więc Comic Sans jednak do czegoś się przydał.

Internet bez błota i wybielaczy – w polsce rusza program, który zrewolucjonizuje rynek opinii

Internet bez błota i wybielaczy – w Polsce rusza program, który zrewolucjonizuje rynek opinii

Czcionka comic neue - nowy, lepszy comic sans?

Czcionka Comic Neue – nowy, lepszy Comic Sans?