W drugiej części artykułu kontynuujemy rozmowę z HIPOPOTAM STUDIO. Tym razem odpowiemy na pytanie kiedy i dlaczego mija ciekawość świata i poznamy sposób jak w sobie rozwinąć zajawkę na pracę 🙂
AdMonkey: Mówiliście, że dzieci są idealnymi odbiorcami, bo są ciekawe świata. Ale to w pewnym momencie mija i stajemy się zgorzkniałymi dorosłymi. Kiedy to się dzieje?
To zaczyna się w szkole, która jest idealnym narzędziem do zabijania ciekawości i radości świata. Nauczyciele często są niekompetentni i króluje nuda. Zupełny brak pobudzenia do czegokolwiek, zrównywanie wszystkich do najniższego, wspólnego mianownika. Tymczasem to, co odstaje, powinno być zauważane i uwznioślane. Tu jednak przez niekompetencję pracujących tam ludzi nie ma takiej szansy.
Trafiasz do szkoły podstawowej i widzisz, że osoba, która do Ciebie mówi jest znudzona, nie przekazuje Ci nic ciekawego. W dodatku sama wie, że to nic ciekawego, mimo, że wszystkie tematy mogłyby być superfascynujące.
Podobnie jest z czytaniem. Ja nie znosiłem Lema w szkole, sięgnąłem po niego dopiero po liceum. I okazało się, że teraz to mój ulubiony pisarz. Szkoła zarzyna czytanie – to co musimy czytać i jak musimy o tym rozmawiać jako dzieci – co Wokulski miał w pokoju…seriously?
Jeżdżąc na różnego rodzaju konferencje dla programistów widzę, że wszędzie siedzą kolesie. Czy to jest rzeczywiście tak, że oni są bardziej predysponowani? Czy może dlatego, że jak się popatrzy na zabawki dla dzieci, to dla chłopców mamy Lego i zestawy małego inżyniera, a dla dziewczynek różowe lalki. Ja tego nie neguję, ale niewłaściwe jest wtłaczanie dzieciom już w wieku lat 2 – „ja jestem od tego, a Ty jesteś od tego”. I wydaje nam się, że już dawno to przeskoczyliśmy, ale wystarczy wejść do każdego sklepu i po prostu się zastanowić, co jest podłożem zabawki oraz jaka aktywność z życia dorosłego jest naśladowana przez tę zabawkę. Cały czas wtłaczamy dzieciom stereotyp, że jedno jest od tworzenia, a drugie jest od konsumpcji. To się zmienia, ale bardzo powoli.
Sens naszej pracy, jeśli chodzi o książki, to tworzenie ich w takim nakładzie, żeby każdy mógł je kupić. Zdecydowanie jestem przeciwnikiem tworzenia książek kolekcjonerskich, bo one trafią jedynie do kilku osób zainteresowanych, na pewno nie do dzieci. Jedyny sens takich książek jak nasze – takich które mają rozbudzać ciekawość świata – to wysokie nakłady. Mówienie, że teraz coś się zmienia to nie jest prawda. Bo zmieni się tylko wtedy, gdy w każdej księgarni czy przedszkolu będą takie pozycje. Będą na tyle tanie i dostępne, aby były w takich miejscach, albo pojawią się programy które to dofinansują itd.
Aleksandra i Daniel Mizielińscy są absolwentami Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Jako duet Hipopotam Studio zajmują się projektowaniem książek, czcionek i gier. Ich kreacje powstają przede wszystkim z myślą o dzieciach. Dla wydawnictwa Dwie Siostry stworzyli takie bestsellery jak – S.Z.T.U.K.A., D.O.M.E.K. oraz D.E.S.I.G.N., które doczekały się nagród oraz kilkunastu międzynarodowych wydań. Wszystkie czcionki z portfolio Hipopotam Studio można kupić na stronie MyFonts.com
Zobacz jeszcze: O projektowaniu książek, kreatywności i o tym jak lubić to co się robi – rozmawiamy z Hipopotam Studio
Mówiliśmy o dzieciach i o tym jak nie zniszczyć w nich zainteresowania światem. A jak tworzyć dobrze rzeczy, kiedy się jest już dorosłym. Jak w sobie rozwinąć zajawkę na świat?
Non stop trzeba uczyć się nowych rzeczy. Ja uwielbiam się uczyć 🙂 Jeśli pojawia się nowe urządzenie, nowa technologia, język programowania, to niektórych to frustruje. Ja mam zupełnie odwrotnie – mnie to nakręca. Jeśli szukamy nowego tematu do książki, to najpierw robimy research, nie siadamy od razu do rysowania. Trzeba wszystkiego się dowiedzieć, pogadać z ludźmi, to jest cały czas coś nowego i ciągłe szukanie. Bardzo to lubimy.
Najważniejsze to tworzyć ciągle nowe rzeczy. Tworzyć wszystko od nowa. Należy pamiętać o tym, żeby nie brać niczego za pewnik. Ważne jest też to, żeby kwestionować to, co się wie. To często nam umyka, kiedy chcemy czy musimy zrobić coś szybko i na czas. Zawsze odbywa się to kosztem jakości.
Można powiedzieć, że odbywa się to nawet kosztem pomysłowości, bo wiele rzeczy w reklamie wychodzi dość niedopracowane, albo odbywa się ogólny recykling idei. Nie ma nic nowego. W Cannes nagrody dostają kreacje, które były już wcześniej – są tylko delikatnie przerobione.
Dokładnie – ja jestem pokoleniem telewizji i fanem filmów z Jean Claude Van Dammem czy Szklanej Pułapki. O ile pierwsze filmy z serii są świetne, to kolejne nie wnoszą absolutnie nic nowego. Co więcej – przekraczają granice absurdu. Nie da się tak odgrzewać tematu, trzeba iść do przodu i ciągle wymyślać coś nowego.
Reklama generalnie służy temu żeby powiedzieć, że jakiś produkt jest najlepszy, chociaż jest to kłamstwo. Oglądasz te reklamy i ciągle słyszysz, że coś jest najlepsze. Tym chyba powinna się zająć Rada Reklamy.
Chociaż bardzo spodobał mi się ostatnio spot (jedna z niewielu reklam, którą widziałem przed filmem na YouTube i nie kliknąłem od razu skip, tylko obejrzałem do końca), w którym kobiety zasłaniają się przed aparatem fotograficznym (Nieśmiała kamera Dove). Ja wiem, że to jest film zrobiony przez firmę kosmetyczną, ale naprawdę daje do myślenia. Bo właściwie dlaczego małe dziewczynki uśmiechają się do aparatu, ale jak chcesz zrobić zdjęcie znajomej, to się zakrywa? To jest przykład reklamy bardzo pomysłowej.
Ale zaraz z drugiej strony masz spot z Dodą, która wchodzi naga do sklepu z elektroniką. Przecież to jest totalna porażka. I to właśnie wymyślają ludzie, którzy tytułują się kreatywnymi. Tu nie ma zupełnie żadnego pomysłu czy koncepcji. Wiadomo, że seks sprzeda wszystko, ale to kompletny brak jakiegokolwiek twórczego myślenia w reklamie.
Oprócz zachwytu nad wszystkim, trzeba też być krytycznym wobec tego, co nas otacza.