W czasach permanentnego propsowania na sukces postanowiliśmy zająć się drugą stroną medalu, czyli porażką. O tym, jak ważne są potknięcia i nieudane projekty w biznesie rozmawiamy z Marcinem Majznerem z cupsell.pl.
Spis treści
Wypuściliście jakiś czas temu kampanię viralową – filmy video, w których Ty też bierzesz udział. Nie bałeś się, że kampania będzie niewypałem?
Nie:) Mam wyczucie i sporą empatię, wiem jak ludzie odbierają pewne rzeczy zwłaszcza w internecie. Poza tym nie mieliśmy nic do stracenia. Spodziewałem się, że chwyci.
Ile projektów próbowałeś realizować zanim zacząłeś na nich zarabiać?
Gdybym chciał wymienić wszystkie, byłoby trudno. Miałem radio internetowe, byłem wydawcą studenckiej gazety, organizowałem koncerty, stworzyłem stronę ogłoszeniową, miałem sklep
internetowy, stoisko z hot dogami, rozwoziłem kawę na rowerze, i dużo, dużo innych.
Jaka była Twoja największa porażka biznesowa?
Hot-dogi. Chociaż biznes był rentowny to totalnie nie moja bajka, gastronomia rządzi się swoimi prawami i dzięki temu doświadczeniu wiem, że nie należę do ich świata.
Kiedy odpuszczasz i uznajesz coś za porażkę? Czasami ludzie brną w projekty i próbują je reanimować. W którym momencie trzeba dać sobie spokój?
Błędy się popełnia, wyciąga się wnioski i próbuje ponownie w inny sposób. Słowo „porażka” raczej w moim języku nie istnieje. „Klapa” czy „plajta” tak, ale to że nie powiódł mi się jakiś projekt czy biznes to nie jest porażka tylko nauka. Nie popełniając błędów nie można się niczego nauczyć. Ekspert to ta osoba, która popełniła wszystkie możliwe błędy w danej dziedzinie.
Jeżeli widzę, że coś nie działa reaguję bardzo szybko, nie mam sentymentów, dodatkowo za każdym razem gdy podejmuję jakąś decyzję zakładam, że się mylę i biorę pełną odpowiedzialność za efekty.
W jednej z książek spotkałam się ze stwierdzeniem, że domeną polskiego biznesu było to, że porażka stygmatyzuje, natomiast w USA czymś normalnym jest to, że ktoś ponosi porażkę. Oznacza to, że próbuje i ma odwagę działać. Myślisz, że nowym pokoleniom Polaków, tym, które realizują się w e-biznesie, bliżej już do tego amerykańskiego podejścia?
Powoli edukujemy się w tę stronę. Coraz więcej ludzi mówi na głos ile projektów „ubili” zanim odnieśli sukces. Myślę, że nowe pokolenie będzie już bardziej świadome.
Myślisz, że możliwe jest przekucie każdej porażki nie tyle w sukces, co w zwyczajną życiową sytuację, która wzbogaca doświadczenie? Sukces bez porażek smakowałby gorzej?
Oczywiście, bez porażki sukces to bardziej przypadek. Gdyby nie porażka z moim internetowym sklepem z koszulkami nie stworzyłbym CupSell.pl
Jakie porażki bolą najbardziej, a które motywują do tego, by robić coś lepiej?
Bolą te, które można było przewidzieć na podstawie dostępnych danych lub poprzednich błędów.
Ostatnie pytanie, trochę przewrotne – czy sukces bywa szkodliwy?
Może być, jeśli jest wyłącznie dziełem przypadku – wtedy twórca nie wie dlaczego do niego doszło. To bardzo szkodzi, czasami widzę takich ludzi którzy potem uczą innych jak osiągnąć sukces, smuteczek 🙂