Przeczesują Facebooka w poszukiwaniu nienawistnych komentarzy, a następnie w sposób błyskotliwy i dowcipny obnażają błędy językowe i logiczne piszących. Administratorzy profilu Popraw Hejta opowiadają nam o świecie internetowych hejterów.
Spis treści
Od czego właściwie zaczęło się wasze poprawianie hejtów?
Zaczęło się od informacji o akcji „Spell Check-A-Racist”, w której różni internauci poprawiają agresywne i pełne błędów hejty napisane po angielsku. Od jakiegoś czasu przyglądaliśmy się z przerażeniem temu, co się w polskim internecie wylało przy okazji pojawienia się uchodźców/imigrantów z Syrii.
Zauważyliśmy, że rzeczowa lub równie emocjonalna dyskusja z osobami piszącymi takie hejty nie ma sensu, że to jest jak wchodzenie z nimi w dyskusję, podczas gdy trudno jest dyskutować z kimś, kto stwierdza, że „żydy rządzą światem”. Zainspirowani brytyjską akcją, postanowiliśmy zacząć robić coś takiego na gruncie polskim.
Jako że język polski znamy całkiem dobrze (nie ma co ukrywać – jesteśmy absolwentami kierunków humanistycznych), to zaczęliśmy poprawiać literówki, błędy interpunkcyjne itd.
Porozmawiajmy o metodach. Ruszacie na łowy hejterów, zaglądacie na konkretne fanpage wiedząc, że tam musi kryć się jakiś hejt do poprawienia, czy może te hejty znajdujecie przy okazji?
Mamy pewną grupę facebookowych stron, na których możemy spodziewać się fali hejtów absolutnie niekontrolowanych przez administratorów stron (oni „tylko” podrzucają informacje). Są to najczęściej strony o zacięciu prawicowym („Marsz Niepodległości”, „PRAWA Strona Medalu”, „Prawicowy internet”, „KRESY.pl”), ale zaglądamy także na „Precz z PiS” czy „Sok z buraka”, na których pojawia się podobnie agresywny język.
Podoba mi się wasz sposób na hejterów – wytykanie błędów językowych, które – tylko pozornie – oderwane jest od wymowy hejterskiego komentarza. Odnoszę wrażenie, że takie komentowanie przychodzi wam z dużą łatwością – przeszliście jakieś specjalne szkolenie? Może praktyki w gimnazjum?
Nie przeszliśmy żadnych „specjalnych szkoleń z odpowiadania hejterom”, nie wiemy nawet, czy takowe istnieją. Nie odbyliśmy też praktyk w szkołach, ale biorąc pod uwagę to, jak dużo hejtują dorośli, nie dziwi nas skala mowy nienawiści wśród młodzieży.
Czy zauważyliście, by wśród hejterów były jakieś konkretne podgrupy,które- ujmijmy to tak- hejtują inaczej?
Jest kilka takich grup. Na przykład ludzie z roczników ’50/’60, którzy chyba nie są zbyt biegli w mediach społecznościowych i sprawiają wrażenie, jakby nie zdawali sobie sprawy, że ich komentarze są publiczne. Nierzadko sympatyczny starszy pan, który na profilowym ma zdjęcie z wnuczkiem, publikuje takie treści, od których jeży się włos na głowie. Przedstawiciele tej grupy umieszczają spację przed przecinkiem, nadużywają wielokropków, często przeoczają literówki.
Do innej licznej grupy należą osoby wierzące w spisek żydowski, na ich cześć stworzyliśmy nawet osobną grafikę, pt. „Interpunkcja antysemicka”. To hejty rozbudowane, o złożonej składni (w której sami się gubią), mające na celu przybliżenie zawikłanych teorii, o których media milczą. Pojawiają się w nich również wyszukane epitety określające znienawidzony naród żydowski i to one, przez niezamierzone dwuznaczności, wywołują efekt komiczny. Bo sama treść tych komentarzy zupełnie nie jest rozrywkowa.
Z naszych doświadczeń wynika jednak, że większość hejterów popełnia bardzo podobne błędy, spowodowane nadmierną ekscytacją, przypływami gniewu lub pośpiechem.
Jak często zdarza się wam wejść w polemikę?
Ciężko to nazwać polemiką. Hejterzy często nam odpisują, ale trudno się im z nami dyskutuje, bo nasze komentarze nie dotyczą kwestii ideologicznych, tylko językowych. To w pewien sposób zamyka dyskusję.
Oczywiście, czasami ujawniamy swoje poglądy w komentarzach, ale staramy się robić to subtelnie. W końcu sama krytyka języka jest jakimś stanowiskiem ideowym.
Mam wrażenie, że taka forma walki z nienawiścią w internecie jest jedyną możliwą…
Nasza forma walki z hejtem jest jednak wymierzona w pojedyncze przypadki, a przecież na jeden poprawiony przez nas komentarz przypada tysiąc innych. Gdyby zrobiła się z tego akcja na szerszą skalę, tak jak wspomniane na początku „Spell Check A Racist”, to byłoby świetnie.