W ostatnich dniach Gemius opublikował raport ukazujący, w jaki sposób zmienia się podejście m.in. Polaków do zakupów grupowych. Rodzimi internauci coraz rzadziej korzystają z tej formy wydawania środków w internecie, tymczasem jeszcze kilka lat temu wieszczono im coroczne wzrosty. To obrazuje, jak ewoluuje cały rynek e-commerce i jak trudno o trafne prognozy. Zadania podjął się J.J. Colao, który krótko nakreślił, co ciekawego może wydarzyć się w najbliższym czasie w sektorze zakupów online
Zmierzyć niezmierzalne
Dla większości sklepów internetowych badanie ruchu na stronie to pestka. Bezpłatny Google Analytics udostępnia dane, które w dużym stopniu pozwalają poznać klienta, jego preferencje i upodobania.
Co dla tych, którzy sprzedają nadal w standardowy sposób? Technologie lokowania geograficznego w pewnym stopniu zapełniają lukę informacyjną, ale Apple poszedł o krok dalej. Zaproponowany przez niego iBeacon to zestaw sensorów umożliwiający śledzenie użytkowników iPhone’ów. Niewielkie czujniki pozwalają monitorować ruchy klientów przemieszczających się po sklepie i w ten sposób odgadywać ich potrzeby i upodobania. Co ciekawe, ta technika może zostać wykorzystana nie tylko jako wsparcie sprzedaży tradycyjnej, ale również w formie pomocy osobom niewidomym w poruszaniu się po lotnisku, co zastosowane zostało przez San Francisco International Airport.
Przenieść się do realu
E-commerce rokrocznie notuje wzrosty, a w internecie od lat błyszczą gwiazdy, bez których współczesny rynek zakupów internetowych wyglądałby zupełnie inaczej. Amazon czy eBay to wciąż jednak wirtualne twory, których istnienia nie wyobrażamy sobie w sprzedaży tradycyjnej. Czyżby miało się to zmienić?
Już w 2011 roku Google otworzyło swój sklep, a raczej stoisko, nazwane szumnie londyńską strefą Chrome (Chromezone). W ślad za nim być może podążą inni giganci. Okazuje się bowiem, że największe zyski przynoszą zintegrowane działania, łączące sprzedaż wirtualną z tradycyjną. Mimo ogromnego postępu, który został poczyniony w zakresie e-commerce, klienci nadal lubią dotknąć produkt i wypróbować go bez potrzeby odsyłania. Pozostaje czekać na kolejnych internetowych wyjadaczy, którzy wkrótce pojawią się w realnej rzeczywistości.
Utrzeć nosa Amazonowi
Amazon, szczególnie przez młodych i niedoświadczonych przedsiębiorców zachodnioeuropejskich, postrzegany jest jako postrach i przeciwnik–niszczyciel. Konkurowanie z gigantem jest trudne, ale nie niemożliwe. Szukanie nowych technik produkcji, sprzedaż produktów niszowych i tworzenie własnych marek to sposób na zaistnienie w internetowej rzeczywistości bez potrzeby zbywania produktów po kosztach.
Prowadzenie skutecznego biznesu w dobie świadomych swoich potrzeb konsumentów wymaga różnicowania działań i wykorzystywania technik sprzedaży internetowej i tradycyjnej. O tym, że to się opłaca dowodzi rozwój podmiotów, które zdecydowały się na prowadzenie działań wielokanałowych.