Popularny komik dobrze wie, jak zarobić pieniądze na inteligencji i poczuciu humoru, ale zdaniem speca od biznesu, Ryana Clancy’ego, z jego rad mogą skorzystać również przedsiębiorcy z zupełnie innych branż. Autor artykułu w serwisie Fast Company krytykuje egzaltację amerykańskich biznesmenów, którzy wolą zastępować konkretne osiągnięcia wielkimi obietnicami bez pokrycia.
Louis C.K. wyśmiewa zamiłowanie Amerykanów do przesady mówiąc, że skoro na odnalezienie szklanki reagują słowami „To wspaniale!”, to trudno wyobrazić sobie, co powiedzą, gdy Jezus zstąpi na ziemię. Zdaniem Clancy’ego, tę metaforę powinni wziąć sobie do serca również przedsiębiorcy, będący mistrzami w kreowaniu nowej rzeczywistości za pomocą wielkich słów bez pokrycia. To zjawisko świetnie sportretowali twórcy serialu „Silicon Valley”, będącym satyrą na geniuszy z Doliny Krzemowej, którzy każdego dnia odkrywają „rewolucyjne pomysły zdolne zmienić świat”.
Coraz bardziej oczywista staje się dysproporcja między tym, co robią i mówią przedsiębiorcy. Szefowie małych firm starają się stworzyć wrażenie, że stać ich na więcej, niż pozwalają możliwości, a zarządzający dużymi podmiotami robią podobnie, ale próbują ukazać to, czego już dokonali w znacznie lepszym świetle.
U podstaw retorycznej przesady leżą dobre intencje, ale składanie obietnic bez pokrycia szybko może odbić się czkawką, a konkretniej – utratą wiarygodności i ucieczką inwestorów, którzy zamiast złotych gór dostali stertę kamieni.
Przedsiębiorcy mają problem z wydobyciem esencji z pomysłu i skupieniu się na kwestiach naprawdę istotnych. Oczekiwania pompują zwłaszcza początkujący, przekonując o ogromnych rozmiarach rynku czy unikatowych właściwościach produktów. Chęć pokazania wszystkich tych wspaniałości często prowadzi do tworzenia rozbuchanych prezentacji na spotkania z inwestorami, trwających tak długo, że czasu na dyskusję czy wymianę uwag po prostu nie wystarcza.
Z udzieleniem konkretnych odpowiedzi na pytania podstawowe, czyli co i komu sprzedajemy, nie mają problemu szefowie dużych firm. Oni jednak popełniają grzech pychy i zamiast skupiać się na tym, co robią dobrze, próbują nadać swojej działalności dodatkowy wymiar i cel podszyty zazwyczaj grubo ciosaną ideologią. Takie sytuacje występują na przykład, gdy firma nagle zaczyna promować się jako otwarcie prozdrowotna czy ekologiczna, gdy w rzeczywistości jej działalność temu przeczy. Na tego rodzaju przekłamaniu bardzo łatwo przegrać, zwłaszcza jeśli chęć podbudowy ego dotyczy firm na świeczniku. Klienci i partnerzy natychmiast wyczują fałsz i go wypunktują, pozostawiając przedsiębiorcę na lodzie.
W świecie wielkich słów i idei konkret, kompetencje i skupienie na doskonaleniu własnej działalności to wartości nie do przecenienia, więc lepiej mierzyć niżej, ale za to bardziej efektywnie wykorzystać swoje położenie. Więc gdy następnym razem zadeklarujesz, że twoja firma zbawia świat, bądź pewien, że ktoś prędzej czy później powie: sprawdzam.