Perfekcjonizm to cecha, która może podobać się pracodawcom czy klientom. Łączy się z tym wszystkim, czego zwykle oczekują – dotrzymywaniem terminu, sprawdzaniem wszelkich szczegółów i dbaniem o to, by każdy aspekt był po prostu idealny. Perfekcjoniści nieraz więc nawet szczycą się tym, jacy są i jak działają. Prawda jest jednak taka, że ta cecha zwykle zabiera im więcej niż daje. Nie bez powodu tak często mówi się „done is better than perfect”. I choć niektórym osobom może być trudno pogodzić się z takim stwierdzeniem, to warto wdrożyć je w życie.
Spis treści
Perfekcjonizm to nie powód do dumy
Słowo „perfekcjonizm” wcale nie kojarzy się negatywnie, a przynajmniej nie osobom, które powierzają takiemu perfekcjoniście zadania do wykonania. Pod płaszczem stałego dotrzymywania deadline’ów, dbania o każdy szczegół i radzenia sobie nawet w najtrudniejszej sytuacji kryje się jednak coś więcej.
Perfekcjonista spędza nad swoimi zadaniami zdecydowanie za dużo czasu. I to obojętnie, czym się zajmuje. Jeśli na przykład jest redaktorem czy wykonuje zawód copywritera, poświęca długie godziny na upewnianie się, że każe zdanie jest idealne, każdy przecinek znajduje się na swoim miejscu i że tekst jest wystarczająco merytoryczny. Jeśli pracuje jako prawnik, wyszukuje zdecydowanie za dużo orzeczeń, komentarzy i opracowań, by mieć pewność, że nic nie umknęło jego uwadze. A jeśli jest jeszcze uczniem czy studentem, to zwykle nie rusza się znad książek czy zadań do momentu, aż nie będzie umieć wszystkiego. Ewentualnie jeśli tego nie zrobi, ma wyrzuty sumienia. Bo przecież mniej niż wszystko oznacza dla niego nieperfekcyjnie.
Życie perfekcjonisty nie jest proste. To ciągłe wyrzuty sumienia, niepokój i problem ze skupianiem się na rzeczach ważnych. Do tego często dochodzi niezadowolenie z siebie, wypominanie każdej pomyłki (a przecież tych nie sposób uniknąć) aż w końcu prokrastynacja jako forma ucieczki przed kolejnymi obowiązkami, które mogą okazać się nieidealnie wykonane.
Przy tym wszystkim hasło „done is better than perfect” takiej osobie może wydawać się nawet zrozumiałe i prawdziwe, szczególnie jeśli od lat żyje ze swoim perfekcjonizmem i jest nim już bardzo zmęczona. Ale kiedy pomyśli o tym, żeby wdrożyć tę zasadę w życie… w głowie prawdopodobnie pojawia się wielki znak „STOP”. No bo jak to tak bez każdego przecinka, sprawdzenia dziesięć razy każdej informacji czy przeczytania po raz dwudziesty zwyczajnego maila do klienta przed jego wysłaniem? Mimo wszystko warto podjąć to wyzwanie. Łatwo nie będzie, ale na pewno będzie warto.
1. Zasada „done is better than perfect” daje widoczne wyniki
Na świecie jest pewnie wiele osób, które mają w głowie pewne idealne projekty. To może być idealny blog, idealna książka, idealny start up. Problem w tym, że nikt o nich nie wie. I co z tego, że to może być rewolucyjny pomysł czy dzieło, o którym potem pamiętałyby pokolenia? To nie takie osoby stają się sławne i zmieniają świat. Póki pomysły pozostają w ich głowie, należą tylko do sfery marzeń. Inaczej jest z rzeczami gotowymi. Czy będą idealne? Z pewnością nie! Ale wciąż są lepsze od tych idealnych pomysłów właśnie dlatego, że dają jakiekolwiek wyniki.
2. Perfekcjonizm paraliżuje
Perfekcjoniści poświęcają zdecydowanie za dużo czasu każdemu projektowi. Tym bardziej, że często różnica między projektem, na który poświęcili dwa razy więcej czasu niż inne osoby jest niewielka, a przynajmniej niedostateczna, by była warta takiego poświęcenia. To z kolei zamyka inne drogi – do realizacji kolejnych projektów, bo na te nie starcza już czasu. Czasami też perfekcjonizm zatruwa inne sfery życia. Chęć zadbania, by wszystko było idealne na przykład w pracy sprawia, że cierpi na tym czas, jaki można byłoby poświęcić rodzinie, przeznaczyć na hobby czy nawet sen.
3. Perfekcjonista jest najsurowszym krytykiem
Zasada „done is better than perfect” jest ważna jeszcze z jednego powodu – perfekcjonista zwykle nie spotka na swojej drodze surowszego krytyka niż on sam. Prawda jest taka, że perfekcjoniści stawiają sobie zbyt wysoko poprzeczkę. Na tyle wysoko, że większości osób trudno byłoby sprostać tym wymaganiom. A tymczasem przeciętny odbiorca wcale nie widzi tych niedociągnięć, które w głowie perfekcjonisty urastają do rangi kardynalnych błędów.
4. Zawsze można wprowadzić poprawki
Perfekcjoniści obawiają się ciągłej krytyki czy wytykania im niedociągnięć. Warto jednak pamiętać, że jeśli te nawet się pojawią, to nie wydarzy się żadna katastrofa. Przecież można po prostu je poprawić. Co więcej, błędy nie zawsze są przecież czymś złym. Pozwalają wyciągać wnioski, uczyć się i rozwijać.
5. Osoby dążące do doskonałości tak naprawdę stoją w miejscu
A skoro już mowa o wyciąganiu wniosków, to jak perfekcjoniści mają się rozwijać? Siedząc cały czas nad tym samym projektem albo czekając na idealny moment? Przecież w taki sposób nie mają szansy zdobyć wiedzy w praktyce. Jak świetni fotografowie doszli do miejsca, w którym są? Z pewnością robiąc mnóstwo zdjęć. A jak najlepsi pisarze wyrobili sobie niepowtarzalny styl? Na pewno nie stale odwlekając pisanie i chcąc za wszelką cenę sprawić, by ich pierwsza książka była doskonała.
„Done is better than perfect” niesie ze sobą jednak coś więcej niż tylko robienie rzeczy. Przynosi też ogromną satysfakcję. To właśnie porzucając swój perfekcjonizm i skupiając się na robieniu, a nie dążeniu do doskonałości można z czasem osiągnąć więcej. Jeśli z biegiem czasu wróci się do swoich pierwszych projektów, z pewnością zobaczy się w nich mnóstwo błędów czy niedociągnięć. Ale czy to będzie powód do wstydu? Niekoniecznie. Tak naprawdę może okazać się powodem do dumy, gdy porówna się swoją pracę teraz z tym, co było kiedyś i uświadomi sobie, jak wielki nastąpił rozwój. Ale do takich wniosków mogą dojść tylko osoby, którym bliskie jest hasło „done is better than perfect”. Perfekcjoniści wciąż będą stać w miejscu.
FAQ: 5 powodów, dla których warto stosować zasadę „done is better than perfect” w swoim biznesie
1. Czy zasada „done is better than perfect” oznacza, że mam rezygnować z jakości w moich projektach?
Nie, to nie oznacza rezygnacji z jakości, a raczej z przesadnego dążenia do doskonałości. Chodzi o to, by nie blokować postępu i nie unikać kończenia zadań z obawy przed ich niedoskonałością. W rzeczywistości często „wystarczająco dobre” jest wystarczające, aby osiągnąć cele i przynieść rezultaty.
2. Jakie są główne korzyści z wdrożenia tej zasady w codziennej pracy?
Wdrożenie tej zasady pozwala na szybsze realizowanie projektów, co przekłada się na większą produktywność i efektywność. Pozwala także na lepsze zarządzanie czasem oraz zmniejsza stres związany z koniecznością ciągłego doskonalenia.
3. Czy stosowanie zasady „done is better than perfect” może wpłynąć na moje relacje z klientami?
Klienci często bardziej doceniają terminowość i gotowe rozwiązania niż wieczne czekanie na perfekcję. Ważne jest, aby jasno komunikować, że produkt lub usługa mogą ewoluować i być doskonalone na podstawie ich opinii i potrzeb.
4. Jak zacząć stosować tę zasadę, jeśli jestem perfekcjonistą i trudno mi odpuścić dążenie do doskonałości?
Na początek warto wyznaczać sobie małe cele i terminy, które będą wymagały zamknięcia projektu w danym czasie, nawet jeśli nie jest idealny. Można też zacząć od akceptowania błędów i traktowania ich jako lekcji, a nie porażki. Kluczowa jest zmiana sposobu myślenia i zrozumienie, że doskonałość nie zawsze jest konieczna.
5. Czy niegroźne błędy w projektach nie wpłyną negatywnie na wizerunek mojej firmy?
Każda firma popełnia błędy – to normalna część procesu uczenia się i rozwoju. Kluczowe jest, jak na nie reagujesz. Jeśli szybko naprawiasz problemy i uczysz się na błędach, możesz budować wizerunek firmy elastycznej i otwartej na zmiany. Odbiorcy często bardziej cenią transparentność i chęć poprawy niż perfekcję za wszelką cenę.
6. Czy zasada „done is better than perfect” dotyczy tylko małych projektów?
Absolutnie nie. Ta zasada może być stosowana na każdym poziomie – zarówno w małych, codziennych zadaniach, jak i w dużych projektach. W przypadku większych przedsięwzięć oznacza to pracę w iteracyjnych cyklach, gdzie każde zakończone zadanie pozwala na dalsze doskonalenie projektu.
7. Czy zastosowanie tej zasady pomoże mi w walce z prokrastynacją?
Tak, ponieważ często prokrastynacja wynika z obawy przed niedoskonałością i strachem przed oceną. Skupienie się na „ukończeniu” zamiast na „doskonałości” pomaga przełamać ten paraliż i popycha do działania, nawet jeśli efekty nie są idealne od razu.
8. Czy nie lepiej zaczekać na idealny moment, aby rozpocząć projekt?
Czekanie na idealny moment może prowadzić do jego wiecznego odkładania. Idealny moment często nigdy nie nadchodzi. Zasada „done is better than perfect” pomaga rozpocząć działanie teraz i w miarę postępu wprowadzać ulepszenia. Ważne jest, aby zrobić pierwszy krok, nawet jeśli nie jest on doskonały.
9. Czy ta zasada ma zastosowanie tylko w biznesie, czy mogę ją wprowadzić również w życiu prywatnym?
Zasada ta jest uniwersalna i może być stosowana w różnych sferach życia. Może pomóc w realizacji codziennych zadań, planów życiowych czy osobistych projektów. Stosowanie jej na co dzień pozwala na większą elastyczność, redukcję stresu i czerpanie satysfakcji z ukończonych działań.
10. Jak mogę przekonać mój zespół do stosowania zasady „done is better than perfect”?
Najlepiej zacząć od własnego przykładu. Pokaż zespołowi, że jesteś otwarty na błędy i że liczy się postęp, a nie idealna realizacja za wszelką cenę. Ustal wspólne cele i terminy, a potem wspólnie wyciągajcie wnioski z tego, co udało się zrobić dobrze, a co można poprawić. Zachęcaj do podejmowania ryzyka i uczenia się na błędach.
Zobacz też:
4 popularne techniki storytellingu, które może wykorzystać każda firma
Historie mają wielką moc. Warto wykorzystać ją także w swoim biznesie
Wizerunek marki, czyli jak sposób postrzegania firmy przez klientów przekłada się na zyski