Dynamiczny rozwój Facebooka sprawił, że jego potencjał w dziedzinie marketingu dostrzegło wiele przedsiębiorstw, które na co dzień mają kontakt z klientem. Czy Facebook zawsze jest gwarantem trwałych relacji z potencjalnym kontrahentem? Wygląda na to, że jeden z najważniejszych kanałów komunikacji marketingowej jakim jest Facebook wcale nie musi być receptą na sukces w biznesie.
Najczęstszym dowodem sympatii okazywanym przez użytkowników Facebooka jest kliknięcie przycisku „Lubię to”. Marketingowcy chętnie wykorzystują funkcję „Lubię to” do promowania swoich kampanii reklamowych lub sprzedaży towarów. W ten sposób informacja o danym produkcie rozprzestrzenia się jak grypa. Czasami jednak niewinne narzędzie do wyrażania opinii „Lubię to” może skutecznie osłabić popyt na konkretne produkty.
Na pewnych przykładach można pokazać, które firmy zajmujące się sprzedażą mogą zyskać na wtyczce „Lubię to”, a dla których może to być przysłowiowy gwóźdź wbity do trumny.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Młoda fashionistka przegląda stronę z nowinkami ze świata mody. Niespodziewanie zauważa cudne tęczowe szpilki Louboutina. Jest nimi zafascynowana. Wiadomo już jaki będzie jej następny krok. Nie, nie kupi ich, ponieważ są obłędnie drogie. Ale może wyrazić swój podziw dla nich klikając „Lubię to”. Teraz druga sytuacja.
Młody chłopak (płeć wybrana przypadkowo) ma problem z trądzikiem. Miła pani w aptece poradziła mu preparat, który skutecznie sprosta oznakom dojrzewania. Klient jest zachwycony efektami. Pytanie czy równie entuzjastycznie klinie „Lubię to” na stronie firmy, której produkt pomógł mu uporać się z przykrą dolegliwością? Odpowiedź: prawdopodobnie nie.
W tym wypadku płeć nie odgrywa żadnej roli. Istotne jest za to społeczne postrzeganie danego produktu. Chętniej podzielmy się ze znajomymi informacją, że lubimy szpilki znanej marki niż płyn przeciw wypryskom. W tej sytuacji firma x nie zarabia na swoich fanach, w przeciwieństwie do firmy z, której nazwa widnieje na tablicy tysięcy użytkowników Facebooka.
Czasem warto pamiętać, że społeczność facebookową tworzą ludzie, a nie awatary i to oni są siłą napędową wszystkich portali społecznościowych, nie tylko Facebooka.