Sytuacje, w których mamy do czynienia z naruszeniem praw autorskich są częste i nikomu nie trzeba o tym mówić. Internet daje możliwość szybkiego wyłapania takich przypadków – przynajmniej jeśli chodzi o teksty. Redaktorzy, blogerzy czy fotograficy znajdują swoje artykuły lub zdjęcia na stronach www – mimo, że nikt ich nie pytał o zgodę na publikację. Co za tym idzie, w sądach jest coraz więcej spraw o naruszenie praw autorskich.
Co więc robić w przypadku, gdy:
- strona www narusza czyjeś prawa, np. własności intelektualnej,
- ktoś bezprawnie skopiował tekst,
- zdjęcie jest zamieszczone w internecie bez uzyskania odpowiednich praw/licencji,
- nieprawdziwa historia szkodzi czyjejś reputacji,
- w sieci łamane jest prawo w jakikolwiek sposób.
W erze Facebooka i innych portali społecznościowych w pierwszej kolejność robimy screenshota, który staje się obiektem „hejtów” :-). Standardowo ludzie robią printscreena „na dowód”, ale oczywiście przy pierwszej próbie kontaktu z serwisem, który zamieścił skopiowane treści, istnieje duże ryzyko, że znikną one ze strony.
Co robić w sytuacji, gdy chcemy wnieść sprawę do sądu?
Media elektroniczne coraz częściej są źródłem dowodów w sprawach o naruszenie praw autorskich i nie tylko. Niestety screenshot ze strony nie jest dobrym dowodem. W dobie powszechnie dostępnych programów do obróbki graficznej sąd może zwyczajnie uznać, że został spreparowany.
Studio Bakalie uruchomiło ciekawą usługę webnotariusz.pl.
Jak więc zabezpieczyć stan faktyczny?
Strony internetowej czy zrzutu z niej nie da się potwierdzić notarialnie, bo nie jest ona dokumentem w rozumieniu polskiego prawa. Można natomiast sporządzić notarialny protokół z jej oględzin. Obecnie jest to najbardziej wiarygodny (z punktu widzenia prawa) dowód jaki możemy dostarczyć do sądu. W porównaniu ze zrobionym własnoręcznie screenshotem – w zasadzie nie do podważenia.
Serwis www.webnotariusz.pl oferuje taką usługę on-line. Jest to jedna z niewielu sytuacji, w których zlecający nie musi być obecny podczas sporządzania aktu notarialnego. W praktyce wygląda to tak, że po wpisaniu adresu strony i uiszczeniu opłaty, notariusz przyjmuje zlecenie, dokonuje oględzin wskazanej strony i sporządza protokół. Wszystko w zgodzie z literą prawa.
Zatem, jeśli planujesz dochodzić swoich praw, masz możliwość przygotowania się do tej batalii. Wbrew powszechnej opinii, że interenet nie zapomina, dobrze mieć dowód, który nie zostanie uznany w sądzie za bezwartościowy świstek. Czekamy na więcej narzędzi, które pozwolą twórcom poczuć się pewniej w sieci.