Miska popcornu, wielki kubeł coca-coli i nocny maraton Mad Mena – skąd my to znamy? Jeśli nadal rozpaczasz z powodu wakacyjnej przerwy w emisji, może czas znaleźć następcę? Dziś sprawdzamy seriale, w których akcja dzieje się w agencjach reklamowych. Co warto oglądać, a co sobie odpuścić? W serialową podróż wybrała się z nami również Marta Wawrzyn z redakcji serialowa.pl. Popcorn w dłoń, zaczynamy!
Mad Men
Myśląc o serialu związanym z tematyką reklamową, pierwszym skojarzeniem musi być „Mad Men” stacji AMC, uznawany za jedną z najlepszych produkcji telewizyjnych ostatnich lat. Jego twórca Matthew Weiner od 7 sezonów (pierwszy wyemitowano w 2007 roku) zabiera widzów do Nowego Jorku lat 60., gdzie na tytułowej Madison Avenue mieści się biuro agencji reklamowej Sterling&Cooper.
Zawodowe i prywatne losy jej pracowników, ze szczególnym uwzględnieniem genialnego dyrektora kreatywnego Dona Drapera i ambitnej copywriterki Peggy Olson, są osią fabuły serii, która zakończy się wiosną przyszłego roku. O dramatycznych aspektach serialu można by rozwodzić się długo, ale dla nas zacznie ważniejsza jest ekranowa ilustracja ówczesnej branży reklamowej, która jak w soczewce odbija przemiany zachodzące w amerykańskim społeczeństwie. Stosunek do kobiet, osób innych ras czy nowinek technicznych widać również przez pryzmat reklam, które bardzo często dotyczą marek dobrze nam znanych. W pierwszych sezonach głównym klientem firmy jest Lucky Strike, a później do tego grona dołączają między innymi Heineken, Jaguar, Honda, London Fog czy Gilette.
Obecność realnie istniejących marek podnosi atrakcyjność serialu, ale w tej sytuacji trudno nie zapytać, gdzie kończy się inwencja scenarzystów, a zaczyna product placement. O pojawienie się w „Mad Men” z pewnością zabiegało wiele marek, ale twórcy serialu przekonują, że rzadko wprowadzają produkt do fabuły na specjalne zamówienie. W pierwszych czterech sezonach product placement dotyczył tylko trzech firm, natomiast reszta pojawiła się z inicjatywy twórców i miała ścisły związek z fabułą. Wśród marek, które zyskały darmową promocję i przy okazji sporo czasu ekranowego, znajduje się m.in. Jaguar (w którym o mały włos nie zginął jeden z bohaterów), wódka Stolichnaya, a także marka Koss, której przedstawiciele praktycznie do chwili emisji nie wiedzieli, że jej słuchawki pojawią się w jednym z odcinków.
Przereklamowani (The Crazy Ones)
Przereklamowani, czyli The Crazy Ones, to amerykańska świeżynka w świecie seriali wyprodukowana w 2013 roku. W rolę głównych bohaterów wcielają się doskonale znani aktorzy – Robin Williams oraz Sarah Michelle Gellar, którzy jako ojciec z córką wspólnie prowadzą agencję reklamową Roberts & Roberts. Trudne połącznie charakterów – on to typowy ekscentryk, gotowy do realizacji najbardziej absurdalnych pomysłów, ona – twardo stąpająca po ziemi racjonalistka, zmuszona do ciągłych konfrontacji ze swoim szalonym ojcem.
Twórcy serialu, z głównym aktorem na czele, zdecydowanie odcinają się od analogii do Mad Mena, twierdząc, że różnią ich nie tylko czasy, stylistyka, ale również charakter głównego bohatera. Jest on szalony i gotowy do realizacji najbardziej absurdalnych pomysłów. Daleko mu do wyważonego Dona Drapera. Jednak nie odbiega od niego pod względem umiejętności. Jak twierdzi Robin Williams: – Roberts jest w stanie sprzedać wszystko. Frappucino dla Starbucksa i chmury dla Pana Boga.
Przestrzeń agencyjna Przereklamowanych zdecydowanie różni się od Mad Mena – to połączenie wielkomiejskiego plastiku z absurdalną atmosferą towarzyszącą pracownikom podczas burzy mózgów dla klientów z branży chemicznej czy spożywczej. To również codzienne problemy kreatywnych nie będących w stanie wymyślić scenariusza reklamy burrito i starających się radzić sobie z problemem poprzez ekscentryczne wybryki. A wszystko to w otoczce gigantów – w odcinku pilotażowym klientem agencji był McDonald’s grożący, że znajdzie inną agencję – Roberts & Roberts zmuszeni byli zatrudnić rozśpiewaną Kelly Clarkson. Gdyby wszystkie agencje miały takie problemy…
Trust me
Serial telewizji TNT z 2009 roku podzielił los wielu skasowanych po zaledwie jednym sezonie. Fabuła kręci się wokół relacji dwóch przyjaciół – Masona McGuire (dyrektor kreatywny) oraz Connera (copywriter) pracujących w chicagowskiej agencji reklamowej Rothman Greene & Mohr. Jak u Hitchcocka, serial zaczyna się od trzęsienia ziemi – dotychczasowy dyrektor kreatywny agencji umiera, a Mason, ku wyraźnemu niezadowoleniu Connera, dostaje jego stanowisko, co staje się motorem kolejnych zdarzeń. Perypetie znajomości dwójki bohaterów zazębiają się z życiem agencji, którą, podobnie jak w „Mad Menie”, jednak we współczesnych dekoracjach, obserwujemy od środka. Klienci przychodzą i odchodzą, pomysły powstają w pocie czoła, a kryzysy nadciągają w najmniej spodziewanych momentach.
Serial w założeniu miał być gatunkiem typu „dramedy”, łączącym elementy komediowe z dramatycznymi, do czego można dorzucić popularny zwrot „bromance”, czyli akcentowanie losów męskiej przyjaźni, często kosztem wątku reklamowego. Podobnie jak w „Mad Men”, „Trust me” również wprowadziło na ekran kilka popularnych marek, m.in. Dove, Campari, Apple i Starbucks, choć nie zawsze w charakterze klientów. Ciekawym chwytem było wplecenie w serial reklam produktów, których aktualnie dotyczyła fabuła, a także zaproszenie do występów przed kamerą ich autentycznych przedstawicieli. „Trust me” doczekał się grona zagorzałych, ale niezbyt licznych fanów (po kilku odcinkach oglądalność spadła z blisko 3,5 do niecałych 2 mln widzów) i stacja podjęła decyzję o zakończeniu produkcji po jednym sezonie.
The Pitch
The Pitch, to serial dokumentalny ukazujący, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami reklamy. W każdym odcinku dwie agencje reklamowe ścierają się ze sobą w celu pozyskania prawdziwego klienta. Męczarnie z klientem to chleb powszedni, ale dodatkowego smaczku dodaje fakt rywalizacji, która ma bardziej otwarty charakter niż np. podczas przetargu. Jak to zwykle bywa w reality show – poziom fikcji często przekracza ten prezentowany w od początku do końca fikcyjnych serialach. Dużo łez, prywatnych spraw i dramatów często przyćmiewają najważniejsze wątki, którym to widz przede wszystkim postanawia poświęcić swój wolny czas. Głównym przekazem widowiska jest przestroga dla młodych ludzi mających nadzieję, że praca w reklamie jest lekka, łatwa i przyjemna. Natomiast ci, którzy faktycznie już funkcjonują w agencyjnej rzeczywistości, nie znajdą tu nic dla siebie. Razi też niezbyt innowacyjne podejście agencji do klientów – a może to celowe działanie, które ma nie sprzedawać dobrych pomysłów szerokiej publiczności?
A co na temat seriali i ukazanej w nich agencyjnej rzeczywistości mówi Marta Wawrzyn, Redaktor Naczelna serialowa.pl?
Mad Men to serial o czasach, kiedy reklama była sztuką, a jej bogami
byli faceci w idealnie skrojonych garniturach, popijający w biurze
whisky i odpalający jednego papierosa od drugiego. Bohaterowie „Mad Men”
pracują w agencji reklamowej z Madison Avenue w latach 60. Wysokie
stanowiska zajmują wyłącznie mężczyźni, kobiety mogły wtedy być co
najwyżej żonami albo sekretarkami. A jeśli już któraś robiła karierę
jako copywriterka, było to okupione wieloma wyrzeczeniami. W
amerykańskiej prasie można znaleźć pełne zachwytu wypowiedzi kobiet,
które pracowały w tamtych czasach w nowojorskich biurach i próbowały
przebić się tak jak serialowa Peggy Olson. Ich zdaniem, serial bardzo
dobrze pokazuje rzeczywistość, z którą kiedyś musiały się zmagać.
To, że tu rządzą faceci, świetnie widać i w scenach biurowych, i na
zakrapianych spotkaniach z klientami, i wreszcie w reklamach, które oni
tworzą. Reklamach pięknych, pełnych staroświeckiego uroku i kojącego
nerwy dymu z papierosów, ale też przepełnionych seksizmem, dalekich od
dzisiejszych standardów poprawności politycznej i promujących produkty,
których dziś już w ten sposób reklamować nie wolno (przede wszystkim
właśnie papierosów).
Marta Wawrzyn – redaktor naczelna serwisu Serialowa.pl. Poza Serialową
jej teksty można znaleźć w naTemat i Gadżetomanii, a ostatnio prowadzi
także podcast „Rozmowy serialowane”. Do jej ulubionych seriali należą:
„Mad Men”, „Breaking Bad”, „Orange Is the New Black”, „Żona idealna” i
„Louie”.
Świat reklamy to tylko pretekst do pokazania, jak puste i nieszczęśliwe
potrafi być życie człowieka, który zdaje się posiadać wszystko: rodzinę,
karierę, pieniądze, szacunek otoczenia. Ale serial powinien podobać się
również tym, których takie wycieczki w głąb człowieka interesują trochę
mniej. „Mad Men” wygląda doskonale. Każdy kadr, kostium czy szczegół scenografii jest przemyślany. Co jakiś czas bohaterowie angażują się w nową kampanię, zazwyczaj podobną do tej, która rzeczywiście
miała miejsce w USA w tamtych czasach. Świetnie się to ogląda. Będziemy
zadowoleni niezależnie od tego, czy bardziej oczekujemy od „Mad Men”, by
zagłębiał się w duszę reklamowego guru Dona Drapera, czy żeby pokazywał
ze szczegółami jak wyglądała praca geniuszy z Madison Avenue. Dostajemy
wszystko i to w dużych ilościach. Pieczołowitość, z jaką odtworzono
klimat agencji z lat 60., imponuje pod każdym względem.
The Crazy Ones (Przereklamowani) jest komedią i to – mimo świetnej
obsady z Robinem Williamsem i Sarah Michelle Gellar na czele – taką
średnio udaną, w związku z czym nie doszukiwałabym się tu specjalnie
związków z rzeczywistością. Agencje reklamowe z Chicago raczej nie mają
ekscentrycznych szefów, mówiących różnymi głosami i językami, jak grany
przez Williamsa Simon Roberts. Kelly Clarkson nagrywająca seksowną
piosenkę, która ma odmienić jej wizerunek, i flirtująca z przystojnym
pracownikiem agencji to też nie jest codzienność.
Mimo wszystko serial jest sympatyczny i stanowi przyjemną odmianę od
typowego amerykańskiego sitcomu, w którym mamy grupę przyjaciół
wymieniających się na kanapie tysiącem żartów na minutę. Małe plusiki
należą się też „The Crazy Ones” za nawiązanie w tytule do słynnej
reklamy firmy Apple oraz za to, że jednego z głównych bohaterów gra
James Wolk, który wcześniej „pracował” w agencji reklamowej w „Mad Men”.