Większość użytkowników internetu jest już zmęczona wyskakującymi zewsząd banerami, reklamami zakłócającymi oglądanie filmów czy okienkami reklamowymi znajdującymi się w środku treści i utrudniającymi czytanie. Stąd korzystanie z wtyczki do blokowania reklam jest obecnie właściwie standardem, a oklepane hasła reklamowe wcale nie skłaniają do działania, a raczej śmieszą czy wywołują obojętność. Coraz częściej stawia się więc na inne formy reklamy, które w bardziej subtelny sposób zachęca odbiorców do zakupu produktu czy usługi. A jedną z nich jest niewątpliwie reklama natywna.
Spis treści
Od przewodnika po ostrygach po treści w social mediach
Reklam obecnie jest tak wiele, że nie tylko wywołują zmęczenie czy nawet rozdrażnienie, ale także sprawiają, że coraz mniej im ufamy. Oczywiście, gdyby w ogóle nie odnosiły skutków, żadna firma by w nie inwestowała. Trudno jednak zaprzeczyć, że skończył się czas, w którym zamieszczanie w sieci setek nachalnych reklam przynosiło duże rezultaty. Teraz pierwsze skrzypce gra content marketing, budowanie świadomości marki i pewne mniej oczywiste sposoby reklamowania swoich usług. Jednym z nich jest chociażby influencer marketing, która pozwala trafić wprost do grupy docelowej i jeszcze wykorzystać wpływ rozpoznawalnej osoby do skutecznego zwiększenia sprzedaży. Inny przykład to natomiast właśnie reklama natywna, której początki sięgają aż siedemdziesiąt lat wstecz.
Wszystko zaczęło się za czasów Davida Ogilvy. To nazwisko jest znane wszystkim osobom interesującym się marketingiem. David Ogilvy uchodził bowiem za najbardziej wybitnego copywritera na świecie. I to właśnie on był twórcą kampanii dla Guinnessa, którą można nazwać pierwszą reklamą natywną. Ogilvy zaprojektował reklamę w formie „Przewodnika Guinnessa po ostrygach”. To właśnie rodzaje ostryg znajdowały się w centrum zainteresowania. Piwo było jedynie subtelnym dodatkiem – sugestią, by ostrygi popić właśnie piwem dobrej jakości. Od tamtej pory reklama natywna cieszy się rosnącą sławą. Tym bardziej, że może występować nie tylko w formie graficznej, ale także jako artykuł, film wideo czy post w social mediach. Ta forma reklamy szczególnie ceniona jest w USA, choć powoli też w Polsce docenia się jej zalety. A tych jest naprawdę wiele.
Po co inwestować w reklamę natywną?
Najprościej rzecz ujmując można powiedzieć, że warto zdecydować się właśnie na reklamę natywną, bo to po prostu się opłaca. Może się wydawać, że jest wręcz przeciwnie. W końcu jeśli treść tworzona jest w taki sposób, że praktycznie nie widać, by była reklamą, czy potencjalni odbiorcy w ogóle ją zauważą? Tak i co więcej – nie zignorują jej, jak robią to w przypadku standardowych reklam. Reklama natywna może trafić do dużej ilości odbiorców. Jeśli dobrze wybierze się format i dopasuje go do grupy docelowej, można liczyć na duże zaangażowanie. Dobry film czy artykuł takie osoby będą polecać dalej, chcąc dzielić się ciekawą treścią z innymi. Reklama natywna tym samym daje też duże pole do popisu, jeśli chodzi o kreatywne jej tworzenie. Oprócz standardowych tekstów poradnikowych mogą być nią chociażby humorystyczne filmy.
W wielu przypadkach reklama natywna pozwala także na budowanie świadomości marki. Firma występuje w niej bowiem już nie w roli zwykłego reklamodawcy, ale eksperta w danej dziedzinie. Otrzymując wartościowy content, konsument jest w stanie chętniej zaufać danej marce, która nieco mimochodem wpływa na jego dalsze decyzje zakupowe. Taka reklama o także możliwość większego zaangażowania odbiorców i budowania ich kontaktu z marką, a co za tym idzie – jest to też idealny sposób na zdobywanie lojalnych klientów.
Ostatni, ale wcale nie najmniej ważny argument przemawiający za reklamą natywną związany jest z żywotnością prezentowanych treści. Zwykła reklama nawet jeśli w jakiś sposób zaciekawi czy przyciągnie uwagę, będzie miała zastosowanie właściwie tylko przez chwilę. Szybko się znudzi, zacznie być ignorowana czy po prostu straci na aktualności. W przypadku reklamy natywnej jest nieco inaczej. Naprawdę wartościowe treści przez długi czas pozostają aktualne i mogą wpływać na decyzje konsumentów nie tylko przez wiele miesięcy, ale nawet i przez wiele lat.
7 komentarzy
Dodaj odpowiedź