O tym, że zawodowo można zajmować się grafiką, dowiedziała się na studiach. Mówi o sobie „jestem grafikiem z zawodu”, ponieważ to jej sposób na utrzymanie.
Jeszcze 3 lata temu nie pomyślałaby, że może komuś udzielić wywiadu. A jednak – Martyna Wędzicka, studentka grafiki na gdańskiej ASP, freelancerka zajmująca się niekomercyjnymi projektami, a także pomagająca promować się innym grafikom poprzez tworzenie BRYZY – rozmawiała z nami o swojej pracy.
Dlaczego zajęłaś się akurat projektowaniem graficznym?
Od dziecka mówiono mi, że robiąc to co lubię, nigdy nie będę musiała pracować. Wówczas nie zdawałam sobie sprawy, że grafika może być sposobem na życie. Projektowanie daje mi nie tylko dużą frajdę, ale i swobodę w wyborze pracy.
Co przysparza więcej problemów: pomysł czy realizacja?
Wszystko zależy od projektu. Jednak częściej zdarza się, że to pomysł stanowi trudniejszą część zlecenia. To wyzwanie, ale i praca intelektualna – wymyślić coś z niczego. Po tym przychodzi czas na opracowanie układu i koncepcji finalnego wyglądu. Często to właśnie pomysł dyktuje sposób i dobór środków do jego realizacji.
Sporo mówi się o dużej roli designu w marketingu. Nie wystarczy już otworzyć fabrykę gwoździ, zrobić sobie prosty szyld i odpalić „stronę – wizytówkę”. Mam wrażenie, że wszystko teraz musi mieć swój „dizajn”. Czy rzeczywiście jest to konieczne do funkcjonowania i sprzedawania produktów? Jakie jest znaczenie designu w komunikacji marki?
Dla fabryki gwoździ strona-wizytówka to co najmniej zawładnięcie internetem ;). Popularność designu to oczywiście większe perspektywy dla projektantów, takich jak ja, jednak z drugiej strony każdy chce mieć ładną i błyszczącą markę często bez uświadomienia sobie celowości takiego działania.
Popularny stereotyp głosi, że już własne logo wystarczy, by wyróżnić się na tle konkurencji. Problem w tym, że teraz logo ma każdy, a w dodatku po jego wykonaniu staje się ono tylko nieistotnym elementem firmy, wykorzystywanym w nieumiejętny sposób.
Design to nie motor funkcjonowania marki i „nakręcania” sprzedaży – wyłącznie spójna komunikacja wizerunkowa może być naprawdę użyteczna.
Jak wykonać rebranding, który zadowoli wszystkich? 😉
Podchwytliwe pytanie. Po pierwsze – kim są wszyscy? Czy to potencjalni klienci, pracownicy firmy czy może ogół społeczeństwa, niezależnie od wieku i profesji?
Nie ma złotego środka. Dla jednych skuteczne będą szkolenia, wprowadzenia, spotkania, rozmowy i ciągłe uprzedzanie o nadchodzących zmianach. Dla drugich – po prostu „Bang! To jest Wasz nowy logotyp”. W obu przypadkach znajdą się osoby, które skrytykują nieznaną dotąd identyfikację wizualną, bez podania przyczyny.
Najważniejszy jest zleceniodawca. Jeśli on jest zadowolony z efektów współpracy i wyniku końcowego, wówczas stanowi to już połowę sukcesu. Opinię osób trzecich trudno przewidzieć – nieprzychylne uwagi padały zarówno pod adresem nowego logo Politechniki Gdańskiej, jak i Ministerstwa Turystyki i Sportu. Chyba nie trzeba tłumaczyć różnicy poziomu w sferze projektowej.
Jak nie zrazić do siebie dotychczasowych klientów i pozyskać nowych?
Chyba nikt nie ma na celu zrażenia do siebie klientów i wszystkie działania wykonuje w celu ich utrzymania. Osobiście stosuję metodę „partnerstwo, ale ja tu jestem ekspertem” i nie mogę narzekać na efekty. Nie popłaca bycie zbyt uprzejmym, ale traktowanie klientów wyłącznie przez pryzmat ich pieniędzy również nie jest mile widziane.
Martyna Wędzicka, projektant graficzny, prawie-blogerka, pomysłodawczyni kolektywu BRYZA, jeszcze studentka. Obecnie pracuje jako freelancer, ale traktuje to jako przejściowy etap życia. Uważa, że w zawodzie projektanta najtrudniejsza jest autopromocja i zderzenie się z krytyką.
Temat rzeka – współpraca z klientem. O tym, że nie jest to łatwe świadczy nawet liczba powstających fanpejdży typu Junior Brand Manager czy Grafik płakał jak projektował. Co trzeba zrobić, żeby współpraca była owocna i satysfakcjonująca dla obu stron?
Niezależnie od satysfakcji, jaką czerpie się z projektowania, trzeba pamiętać, że to praca, a nie tylko zabawa.
Współpracę z klientem można sobie jednak ułatwić. Wystarczy przyjąć, że może on nie znać tajników branży – nazewnictwa i tego, że UŻYCIE SŁOWA „czcionka” ZAMIAST „FONT” stanowi często punkt zapalny. To normalne – ja również nie jestem specjalistką od rodzajów parkietów i gdyby zdarzyło mi się projektować stronę internetową dla handlującej nimi firmy, miałabym mnóstwo pytań.
Klient świadomy szybko się zdradzi, że wie czym jest Pantone, w przeciwnym razie będzie wdzięczny za używanie „normalnego” języka, wolnego od graficzno-marketingowego bełkotu. Następnie przychodzi czas na szereg kompromisów, przekonywanie klienta, że „tak będzie prawidłowo” i ogrom poprawek 🙂
Warto iść na kompromisy? 🙂
Czasem tak. Nie tylko dla przysłowiowego świętego spokoju, ale również dlatego, że poprawki są często wynikiem lepszej znajomości odbiorców przez klienta, z czym ciężko dyskutować. Trzeba jednak pamiętać o asertywności – gdy poprawki dotyczą części projektowej, a sugerowane, dla przykładu, dzielenie W TYM MIEJSCU tekstu będzie błędem – to czas, by powiedzieć dość.
Gdzie szukasz inspiracji?
Zabrzmi banalnie – wszędzie. Tylko około 40% inspiracji czerpię ze stron poświęconych tego typu tematom (m.in. baubauhaus.com, designspiration.net, llgd.net) Resztę stanowią ludzie, miasto i codzienne nawyki – łącznie z tym, gdy po raz kolejny denerwuję się wyglądem opakowania ulubionej herbaty.
Wybrane prace Martyny Wędzickiej
Alternatywne opakowanie na cukier
Projekt strony diakrytyczne.pl
Dyplom licencjacki: wokół warzyw
Jezuickie Centrum Społeczne wakcji.org
Logo Rookie, logo CFSI
Wizytówki Martyny
Wydawnictwo o historii Katarzyny W. i Małej Madzi – nominowane do Projektu Roku 2013 w kategorii Debiut